Zapowiadając Rotterdam Marathon (relacja kliku-kliku; przygotowania kliku-kliku) napisałem, że jeśli mój plan się powiedzie i złamię trzy godzinny, to będzie to mój ostatni maraton uliczny, w którym będę się ścigał. Potem nastąpił wybuch endorfin związany z niesamowitym wynikiem i rzuciłem gdzieś „2:50”, które niektórzy odebrali za zmianę planów. Otóż tak, macie rację, tylko krowa nie zmienia poglądów, ale… tym razem trzymam się swojego: póki co maratonów ulicznych biegać nie będę i nic nie wskazuje na to, bym kiedykolwiek do tego wrócił.

Tak jak pisałem wcześniej, dużo bardziej kręcą mnie góry, las i mapa w ręku. Chciałem złamać trzy godziny, cel został zrealizowany, teraz widzę przed sobą inne fajne cele: Bieg Rzeźnika 2015, Puchar Polski w Pieszych Maratonach na Orientację na dystansie 50 km i kilka innych biegów górskich/ultra. Do tego Falenica, Monte Kazura i pozostałe mniejsze lub większe biegi terenowe. Jeszcze nie ma daty Półmaratonu Kampinoskiego na ten rok, ale mam nadzieję, że wkrótce ją poznamy i uda mi się tam powalczyć o fajny wynik i miejsce.

Przed startem Mazurskich Tropów. Mam z tą imprezą coś do rozliczenia, w tym roku zamierzam wystartować na dystansie krótkim
Dusza ściganta nie pozwala mi naturalnie na całkowite odcięcie się od szybkich biegów po ulicach. Półmaraton Warszawski, Biegi Żnińskie czy Praska Dycha jak najbardziej leżą w moich planach, ale nie mam konkretnego celu w nich. Po prostu chcę być coraz lepszy:) Będę też raczej startował w niewielkich imprezach, w których można osiągnąć dobre miejsce. Lepiej być siódmy niż dziesiąty niż walczyć o pierwszą setkę;) 2:59:XX w maratonie było wartością, którą ujrzałem w marzeniach prawie rok temu i wielkim celem, do którego dążyłem. Starałem się przygotowania oprzeć o własne doświadczenie i czerpać z nich jak najwięcej przyjemności i udało się.

Nadal zamierzam się triathlonować, zwiększam nacisk na rower, bo widzę, że jest tutaj potencjał do poprawy wyników z ubiegłego roku. Mimo faktu, że zimą skupiałem się na bieganiu, a rower trenowałem średnio raz w tygodniu, jest nieźle. Kilka dni temu bez większego problemu przejechałem ponad 35 km w godzinę (na pętli, więc wiatr i górki nie mają znaczenia), forma wyraźnie rośnie. Chciałbym w Borównie zrobić taką średnią na 1/2 IM, to byłoby coś!

Owszem, pewnie gdybym skupił się na jednej dyscyplinie (np. triathlon lub biegi górskie lub biegi na orientację) to osiągałbym lepsze wyniki, ale przypominam, że dla mnie najważniejsza jest przyjemność z uprawiania sportu. Swoje lata już mam, wyżej dupy nie podskoczę, zamierzam więc dalej bawić się po swojemu:)

Jeśli chodzi o maraton, to na sto procent nie pobiegnę „standardowego” (bo za taki trudno uznać np. Maraton Gór Stołowych) w 2014 ani też w 2015. Chyba że treningowo jako zając, ale to inna sprawa. Za kilka lat być może (zaznaczam to: BYĆ MOŻE!) maraton wszedłby w grę, ale tylko gdyby w 1/2 udało się osiągnąć czas lepszy niż 1:19.

1:19. Wiecie co to znaczy? O tak, ciągnie mnie do Nowego Jorku…:)

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułTen, w którym góry rosną na Ursynowie
Następny artykułTen, w którym biegnę olimpijską dychę w 37:41
Krasus – biegacz, napieracz, triathlonista i pĄpkins pełną gębą. Jego filozofia uprawiania sportu łączy ciężką pracę i ciągłe dążenie do bycia lepszym z dobrą zabawą, bo przecież w życiu chodzi o to, by było fajnie. Zrobił swoje jeśli chodzi o uklepywanie asfaltu i teraz realizuje się w terenie. W lesie, z mapą czy w górach czuje się jak ryba w wodzie!

19 KOMENTARZY

    • Z tym BUGT to kurde mam problem, bo ciężko mi w tym roku o coś solidnie punktowanego:( Więc albo będę musiał zaczekać do 2017, albo przekupić organizatorów… ;)

    • Jak nic złego się nie stanie to spokojnie piątak pęknie. Ale to nie taki cel na <3h w maratonie, bo w tym tri to różnie bywa. A to wiatr pizga, a to trasa pływacka ma 2,5km a nie 1,9 itd. Więc nastawiam się po prostu na to, by jak najlepiej wypaść… :)

  1. Grunt to wiedzieć czego się chce :) Ja właśnie myslę, że Ty i biegi górskie to byłaby dobrana para, więc ten Rzeźnik jest jak najbardziej na miejscu :) Moc masz, dośwaidczenie w górach masz, wytrzymałość masz – czego więcej trzeba? <br />A Nowego Jorku życzę zdecydowanie – jest parę takich maratonów, które warto pobiec nawet jeśli się ich nie biega ;-) (patrz moje marzenie: Big Sur)

  2. Nawet nie wiesz, jak te Twoje skonkretyzowane plany działają motywująco. Życzę Ci więc, by każdy, nawet najmniejszy plan był realizowany przez Ciebie z frajdą i pasją. Ja z Twojej pasji będę czerpać motywację i trwać w moich biegowych początkach, by mi się biegało lepiej i dalej. :) Może kiedyś sama połączę moją górską pasję z wyzwaniami biegowymi. Kto wie… ;)

  3. &quot;Swoje lata już mam, wyżej dupy nie podskoczę,&quot;…. eh te roczniki &#39;81. <br />Ale patrząc na twoją listę życzeń to widzę że będzie większa szansa się spotkać i rozliczyć za korenspondencyjnykurspmno ;-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here