Siedem (S I E D E M) treningów zrobiłem w ubiegłym tygodniu w 48 godzin od wtorkowego wieczoru do końca czwartku. I nie był to bynajmniej obóz treningowy, normalnie w tym czasie chodziłem do pracy. To miał być taki mały test, weryfikacja tego, co na takie obciążenie powie organizm oraz, co na to moje życie. I co? Z pierwszej strony pełen luz. Mój organizm nie zaprotestował. Jasne, czułem zmęczenie, ale odpowiednia regeneracja i wplecenie w to bardzo spokojnego biegania w środę wieczorem pozwoliło mi zebrać siły. Takie zaangażowanie treningowe wymaga jednak odpowiedniej regeneracji i dużo czasu, a za tym idzie odpuszczenie kilku innych spraw. W zasadzie w tym okresie, poza pracą i treningami, czasu starczyło tylko na rozciąganie i sen. Nie, ta bajka nie jest dla mnie. Sport sportem, ale trzeba mieć poza nim jakieś życie.
Z tych siedmiu treningów była jedna turbo-zakładka, gdzie popływałem, a potem wsiadłem na rower i w końcu pobiegałem. Czyli taki własny prywatny triathlon;) Udało się to, bo znalazłem (a właściwie to pokazano mi;)) kozacką miejscówkę. Część z Was pewnie kojarzy Wawa Wake – kawałek wody pod Konstancinem (Bielawa, ul. Wspólna 80), gdzie można popływać na wake’u. Ale miejsce otwiera się teraz na innych. Budują się boiska do siatkówki plażowej, jest knajpa, można kupić piwo, a przede wszystkim – popływać, pojeździć i pobiegać. W krótkich żołnierskich słowach: Wawa Wake z punktu widzenia triathlonisty jest świetnym rozwiązaniem, choć nie pozbawionym wad.
ZALETY
Infrastruktura
Toaleta, przebieralnia, prysznice i knajpa – można w komfortowych warunkach wykonać trening, a potem się przebrać, ogarnąć i jeszcze coś zjeść lub wypić. Co więcej, na trening przyjeżdżasz sobie „z przyległościami”, bo jest plaża, wake i wkrótce będą boiska do siatkówki plażowej. Przyległości mogą się w tym czasie relaksować bądź korzystać z oferty Wawa Wake. A my w tym czasie…
Swim
W Warszawie i najbliższej okolicy niewiele jest miejsc do popływania w wodach otwartych. W promieniu 15 km od domu moich rodziców jest kilkadziesiąt (!) czystych jezior, bajka po prostu. Szkoda tylko, że 300 km stąd. W samej Warszawie jest Jeziorko Czerniakowskie, pływa się tam naprawdę dobrze, ale nie ma takiej infrastruktury jak w Bielawie, no i zrobienie zakładki swim-bike nie jest takie proste, bo trzeba przedostać się przez kawałek miasta by dotrzeć do bezpiecznych i sensownych dróg. Tu mamy komfortową plażę, zaplecze, infrastrukturę, długie na 500 czy 600 metrów jezioro, a za jakiś czas mają pojawić się bojki umożliwiające jeszcze trening nawigacji czy ściganie się.
Bike
Tzw. Pętla Habdzińska (Ciszyca-Gassy-Opacz-Ciszyca) to jedna z najlepszych miejscówek na trening kolarski jakie znam. Pętla ma niespełna 10 km, jest bardzo dobrej i dobrej jakości asfalt, niewielki ruch samochodowy (bezpieczeństwo przede wszystkim!) i tłumy kolarzy. Od Wawa Wake do Opaczy jest 5-6 km (trzeba wyjechać WW w prawo i ulicami Bielawy i Konstancina dotrzeć do Habdzina), można więc zrobić rozgrzewkę, a potem #OZD. Na najszybsze treningi (np. interwały jakieś) warto wybrać odcinek wzdłuż wału od Ciszycy do Gassów – asfalt idealny, a aut jak na lekarstwo. Odcinek ma ponad 3,5 km, da się tam zapieprzać ile fabryka dała.
Run
Biegać można wszędzie, tam do wyboru mamy i asfalty (w prawo od WW) i drogi szutrowe/polne (w lewo od WW). Biegnąc w lewo dotrzecie do Obórek i tamtejszego asfaltu, którym z kolei, po skręcie w prawo, można dobiec do wału wzdłuż Wisły. Aha, widok na zachodzące nad Warszawą słońce jest stamtąd obłędny!
W Wawa Wake można zrobić dowolny trening łączony. Ja preferuję dojechanie samochodem i bezstresowy trening, ale na upartego można dotrzeć np. rowerem, zostawić go pod okiem obsługi WW i pobiec/popłynąć. Przy samym WW nie ma asfaltu, ale jest to niego nie więcej niż 100 metrów. Zaletą np. zakładki bike-run w takim miejscu jest fakt, że nie trzeba wnosić roweru do domu i tracić na to czasu. Podjeżdżamy bajkiem do WW, szybkie T1 i można cisnąć bieg.
Cena, a właściwie to jej brak
Wejście do Wawa Wake jest za darmo – teren nie jest ogrodzony, ale taki krok jest planowany. Nie ma jednak pomysłu na pobieranie opłaty za wstęp. Jest tylko jedna zasada: nie wnosimy swojego picia/jedzenia. Oczywiście nie chodzi o to, by np. w bidonie na rowerze niczego nie mieć, żelu na trening też nie kupicie, ale już wyciąganie na plaży kanapek czy piwa byłoby nieuczciwe wobec gospodarzy. Ceny są naprawdę przystępne, browar kosztuje bodaj 5 zł. Oczywiście za skorzystanie z wake’a trzeba zapłacić, ale to normalne.
WADY
Płytki zbiornik
Z tego co dowiedziałem się od właścicieli, planowane jest wyczyszczenie zbiornika z mułu, ale dopiero po sezonie. Obecnie nawet na środku jeziorka można czasem nieprzyjemnie zbliżyć się ręką do zalegającego na dnie mułu. Nie jest to fajne uczucie. Prawdopodobnie warto byłoby poznać akwen, by wiedzieć, gdzie jest głębiej. Być może da się popłynąć tak, by było przyjemniej. Z drugiej strony jednak, na zawodach też bywa różnie i wyjście na treningu poza strefę komfortu może zaprocentować.
Plac budowy
Dojścia do wody są dwa: jedno tam gdzie startują wake’i, a drugie z boku z plaży. Z pierwszego jednak raczej nie zaczynamy pływania, bo bawią się tam wake’owcy, trzeba przejść na plażę. Niestety, oba miejsca nie są połączone, dzieli je strumyk, przez który jest przerzucona kładka. A raczej była, bo teraz jest połamana i na bosaka bałbym się przez nią przechodzić. W zasadzie to nawet w butach łatwo się poślizgnąć. Trzeba więc albo podjąć to ryzyko, albo obejść dookoła. W najbliższych dniach ma powstać połączenie obu plaż, prawdopodobnie na kolejnym treningu ten problem nie będzie już istniał:)
Dziewczyny w bikini
Pół żartem-pół serio, ale tam nie ma atmosfery ciężkiego treningu. Tam w ogóle nie ma atmosfery treningu;) Jak się wchodzi o 7 rano na Inflancką, to tam w powietrzu unosi się kwas mlekowy. Na niektórych torach woda się aż kotłuje, a dopływający do brzegu charczą ze zmęczenia! A tu? Muzyka, zgrabne dziewczyny w bikini, piwo i drinki z palemką – trzeba sporo silnej woli, by wbić się w piankę i popłynąć, zamiast dołączyć do imprezowego towarzystwa;)
PODSUMOWANIE
Jak bardzo bym się nie postarał, to więcej wad nie jestem w stanie znaleźć. Część akwenu zajęta jest przez dwa tory do wake’a, miejsca do pływania jest jednak naprawdę sporo. Wiem, że planowana jest przebudowa i zrobienie jednego długiego (bodaj na 1200 metrów!) toru, ale zapewniono mnie, że nadal będzie można komfortowo i bezpiecznie pływać, szczególnie gdy pojawią się bojki wyznaczające trasę pływacką.
Jednym słowem: polecam (choć niestety mi za to nie płacą:P)!
Rowniez odczuwajac w W-wie brak sensownych miejsc do plywania, skusil mnie pozytywny opis i wybralem sie dzisiaj do Bielawy.
No i byc moze jest do dobre miejsce do „plażingu” i picia piwa, ale IMO bardzo nie nadaje sie do plywania. Muliscie, miejscami bardzo plytko, zakwit glonow – wyszedlem z wody oblepiony zielona emulsja. O ile nie poglebia tego zbiornika, to juz wiecej sie tam nie pojawie.
Z wlasnego doswiadczenia, to do plywania moge polecic Gorki Szymona na granicy Piaseczna i Zalesia. Niestety, troche dalej od W-wy, ale warunki wodne ZNACZNIE lepsze.
Górki Szymona kojarzę, jest spoko, ale nie ma takiej miejscówki na trening kolarski bezpieczny..
Co do Bielawy, to glony są chyba okresowe, jak ja byłem, to ich nie było. Z płycizną jest kicha, na co zwróciłem uwagę. Twierdzą, że będą pogłębiać, oby jak najszybciej…
O tak, też lubię pętlę Habdzińską. Tłumy kolarzy – to może lekka przesada, ale sporo ludzi tu jeździ. Mam jednak takie wrażenie, że powoli i tutaj ruch samochodowy się zwiększa… a szkoda! Trochę brakuje takich dobrych miejscówek do jazdy na rowerze.
Jeśli zaś chodzi o bieganie to – lubię biegać różnorodnie, tzn. nie lubię stałych tras (wówczas strasznie mi się dłuży). Zdarza się, że jak mieszkam w Wawce to jadę samochodem do innej dzielnicy i kręcę się – poznając lepiej miejscówki. :-) Pozdro!