W słuchawkach „Lose Yourself” Eminema, głowa rytmicznie się porusza, na rękach pojawia się gęsia skórka, a w środku energia aż buzuje. Siedzę przy biurku, piszę te słowa i nie mogę się doczekać niedzielnego poranka, kiedy to wystartuję w triathlonowej połówce w Chodzieży. Na te zawody zapisałem się pod koniec listopada ubiegłego roku, po pewnym czasie okazało się, że będzie to mój najważniejszy start sezonu. Od początku roku spędziłem na treningach prawie 300 godzin, spalając w tym czasie 200 tys. kcal. Wylałem kilka hektolitrów potu, doznałem kilku drobnych urazów i caaaaały czas miałem z tego wielką frajdę, bo kocham sport. Odniosłem kilka zwycięstw i poniosłem kilka porażek. Jadę tam by poprawić życiówkę o prawie 20 minut, by pokazać, że potrafię, zrealizować to czy tamto marzenie, a przede wszystkim – dobrze się bawić.
Każdy start i każdy trening były elementem ścieżki prowadzącej mnie na plażę Jeziora Chodzieskiego. W niedzielę o 9 rano stanę tam w grupie podobnych mi świrów, razem odliczymy od dziesięciu w dół, rozbrzmi wystrzał startera i z dodającym animuszu krzykiem na ustach rzucimy się w otchłań jeziora.
Look, if you had one shot, or one opportunity
To seize everything you ever wanted in one moment
Would you capture it? Or just let it slip?
Tutaj nie ma kompromisów. Albo dziś, albo dopiero za rok. Solidny wyrzut adrenaliny na starcie ma mi pomóc mocno zacząć etap pływacki. Mocniej niż zwykle, mocniej niż kiedykolwiek, bo tylko wtedy złapię się za pływakiem lepszym ode mnie. Dzięki temu zdołam na pływaniu zejść do 35 minut, a może i odrobinę niżej. Potem już „tylko” rower w 2:30 i bieg w 1:30. „Tylko”. Niby każdy z tych elementów sam jest dla mnie do zrobienia. Ale to triathlon, połączenie trzech dyscyplin i jeszcze stref zmian w gratisie.

Nie wiem, czy przed jakimikolwiek zawodami chodziłem tak nakręcony jak teraz. W pracy usłyszałem, że rozpiera mnie wewnętrzna energia, że wyglądam jakby mógł góry przesuwać. Od tygodnia przed zaśnięciem wizualizuję sobie te zawody. I to nie tylko sukces na nich, ale przede wszystkim ogromny wysiłek, który mnie czeka. Bo nie da się ukryć, że w ponad 30-stopniowym upale będzie to hardkor, a jeśli chcę osiągnąć sukces, to muszę wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Znów przesunąć granicę bólu kawałek dalej.
W ostatnim tygodniu robiłem tylko lekkie towarzyskie treningi. Bardzo dużo spałem, starałem się zdrowo jeść (od buraka i pietruchy mam już czerwono-zielonego bajcepsa!) i sporo relaksować. Od początku wakacji zrzuciłem ponad 2 kilo tłuszczu i osiągnąłem stan, w którym patrząc w lustro, mogę się znów uśmiechnąć, bo wytop połączyłem z w miarę regularnymi ćwiczeniami, co mam nadzieję przyniesie efekt.
Motywacja? Mam jej tyle, że mógłbym się nią podzielić z połową uczestników triathlonu! Przecież start A to wisienka na torcie uprawianego sportu, perełka tego wszystkiego. Esencja ciężkiej pracy i chwila, na którą czekamy miesiącami. Akumuluję tę energię właśnie po to, by w niedzielę rano wybuchła niczym bomba atomowa i by starczyło jej na nieco ponad 4,5 godziny.
Dodatkowych sił dodaje mentorska współpraca z MKonem. Cuda ten człowiek potrafi wyczyniać, bo czasem jeden krótki mail, jeden SMS sprawia, że czuję w sobie dodatkowych kilka watów energii. „Nawet qwa nie wiesz jak bardzo chciałbym ten zakład przegrać.” napisał mi kilka dni temu nawiązując do czelendżu jaki wymyśliliśmy. Za każdą minutę poniżej 4:40 dostanę od MKona setkę wyśmienitej nalewki MKON-EKO-EPO. To prawdziwy napój bogów:) A co, jeśli nie uda się złamać 4:40? Za każdą minutę powyżej 4:40, wpłacam 10 zł na konto Nidzickiego Funduszu Lokalnego. A co tam, za każdą minutę poniżej 4:40, wpłacam na NFL DWIE DYCHY!:) Będzie wtedy potrójna radość: świetny wynik, nalewka i więcej kasy na stypendia od Funduszu!
Specjalnie pod ten czelendż założyłem wydarzenie na fejsie (KLIKAMY!) i…. zaczęło się. Oprócz fantastycznych wpisów dodających otuchy i życzących powodzenia, pojawiły się poważne deklaracje.
- Niegos: „Za każdą minutę poniżej masz u mnie jedną porcję w Lodziarnia Ulica Baśniowa :)”;
- Piotrek: „Jak sie uda to wysyłam poloweczke swoje nalewki z wiśni!”;
- No i Romano:
„Za każdą minutę poniżej 4:40 nie tylko dostaniesz nalewkę, ale i też dokładam do Twoich DWÓCH DYCHÓW moją DYCHĘ. Co więcej, za każdą osobę, która wyrazi podobną deklarację, dokładam po złociszu. Na przykład dziesięć osób, to będą DWIE DYCHY, dwadzieścia, będą CZY DYCHY… :)”
Przeczytajcie ten akapit jeszcze raz. Dokładnie. Wiecie już o co chodzi? Ja lecę w trupa, a Wy bulicie na NFL (DYCHA za każdą minutę poniżej 4:40), a Roman buli jeszcze złotówę za minutę za każdego z Was za minutę. Kto w to wchodzi? Kto chce razem z nami wspomóc fundusz realizujący stypendia dla zdolnych i aktywnych młodych ludzi, a przy tym dołożyć mi jeszcze motywacji?
Jezusicku, ale się narobiło! Nie wiem co z tego wszystkiego wyjdzie, nie wiem jakie będą warunki pogodowe i czy pozwolą mi na szybką jazdę rowerem (a to klucz do dobrego czasu w triathlonie!). Obiecuję jednak dać z siebie wszystko. Od startu do mety będę napierał mając w głowie powyższe deklaracje i te, które mam nadzieję złożycie poniżej, w komentarzach. Być może polegnę. Wcale nie jest przecież powiedziane, że mi się uda. Mogę jednak przegrać dlatego, że jestem za słaby, że nie przepracowałem dość ciężko zimy, ale na pewno nie dlatego, że się poddałem.
You better lose yourself in the music, the moment
You own it, you better never let it go
You only get one shot, do not miss your chance to blow
This opportunity comes once in a lifetime!
To ja dokładam słoik najlepszych na świecie, kiszonych przeze mnie ogórków, których smak powala na łopatki i kolana jednocześnie (da się!). Oczywiście tylko wtedy, kiedy pęknie 4:40.
Jako rodowita chodzieżanka trzymam kciuki. Wprawdzie teraz mieszkam w Łodzi, ale specjalnie przyjeżdżam w niedzielę do swojego rodzinnego miasta aby kibicować wszystkim zawodnikom, a Krasusowi w szczególności :D
@Gosia, to ja sie domagam zdjęcia z rodowitą chodzieżanką w niedzielę!
Nie ma sprawy :)
Wchodzę w to, daje 10 na NFL za każdą minute poniżej 4:40 :-)
Yeah! Juz ponad Trzydzieści osób, alr czad!!
To teraz nie zawiedź dzieciaków ;-)
Krasus, ja się powstrzymuje od sprawdzenia wyników licząc na Twoja pasjonującą relację.. wykazuje cierpliwość w pełni rozumiejąc zmęcz PO ale … [koment motywacyjny]
No nie powiem, solidna motywacja! Relacja jest juz gotowa, tylko czekam ba foty od Bikelife, powinny dziś być! :)
Już!