Ubiegłoroczny blogaczowy Accreo Ekiden był ostatnim startem, który zaliczyłem w ukochanych Brooksach Pure Cadence. Butach, w których przebiegłem 1200 km, poprawiając w tym czasie OSIEMNAŚCIE życiówek. Biegałem w nich łącznie ponad dwa lata, były tak dobre, że w ostatnich miesiącach wyłącznie w nich startowałem, by tylko starczyły na jak najdłużej. W tym czasie przez moją biegową szafę przewinęło się kilkanaście par butów. Od rozczarowań (Nike Air Max Zoom 18) po buty dobre, bardzo dobre, a nawet świetne (New Balance M890GO4), ale o żadnych nie mogłem z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to „najlepsze buty, w jakich biegałem”, tak jak mówiłem o Pure Cadence. Jak ktoś pytał mnie o najlepsze buty, wskazywałem pierwszą edycję tych Brooksów (bo to w tej biegałem, kolejnych nie miałem na nogach).

Aż w końcu stało się. Świat się zmienił. 2,5 roku od zakupu Brooksów wpadły w moje łapska New Balance M1980, czyli Fresh Foam Zante (dziękuję New Balance!), a kilka dni później Adidas adiZero Adios Boost 2 (dziękuję Adidasowi!) – dwa modele szybkich butów zbudowanych na nowoczesnych piankach (odpowiednio Fresh Foam i Boost) i… TOP3 moich najlepszych butów został mocno przebudowany. To dwa zupełnie różne modele butów, ale łączy je kilka cech: lekkość, szybkość i dynamika (choć trochę inaczej rozumiana). A przede wszystkim… SĄ TO NAJLEPSZE BUTY, W JAKICH BIEGAŁEM!

New Balance M1980 Fresh Foam Zante

Wsuwasz stopę w buta i masz wrażenie, że ten model przygotowano specjalnie dla Ciebie. Czujesz się jak Cristiano Ronaldo, Mo Farah czy inny Michael Jordan, od którego pobrano odlew stopy i zaprojektowano mu własne trzewiki. To coś jak miłość od pierwszego wejrzenia, jak namiętność, która w mgnieniu oka eksploduje. Spoglądacie sobie w oczy, iskry aż lecą i po gadce zapoznawczej lądujecie w łóżku. Nie trzeba z tymi butami chodzić, nie trzeba bajerować godzinami ani śpiewać serenad pod oknem – od razu po zakupie można je zakładać i biegać, nawet na zawodach. Te buty są ultrawygodne! Gdybym miał z biegowych butów wybrać jakieś do chodzenia do pracy, to byłyby Fresh Foam Zante. Można nawet odnieść wrażenie, że są… za wygodne i nie nadają się do biegania. Że przypominają kapcie jakieś, a nie buty do szybkich treningów. Ale na szczęście jest to tylko wrażenie, bo to trzewiki, które mają pazury, a im biegnie się szybciej, tym te pazury są ostrzejsze. Mają dość amortyzacji, by biegać w nich po chodnikach czy asfaltach długie wybiegania, bez problemu trzymają się też na leśnych duktach, ale jak przyśpieszysz to dopiero wtedy poczujesz, jak kapitalne obuwie masz na nogach.

W mojej ocenie Fresh Foam Zante oferują wystarczającą ilość miejsca dla stopy, a jednocześnie dzięki dobremu systemowi wiązania ma ona doskonałe trzymanie. Bez względu na tempo biegu czy nachylenie (podbiegi/zbiegi/zakręty) jest tu pełen komfort. Zapiętek FF Zante jest dość niski i relatywnie miękki, da się go powyginać w każdą stronę. Zresztą w ogóle mamy tu do czynienia z butami elastycznymi, dzięki czemu stopa ma dość swobodną pracę. Oczywiście nie jest to obuwie minimalistyczne (wg danych producenta New Balance M1980 mają 6-milimetrowy drop, amortyzacja jako-taka też występuje), należy liczyć się więc z ograniczeniami, jest to dobre połączenie amortyzacji, wygody, lekkości i elastyczności. Mix ten daje nam jedno: dynamikę! W tych butach szybkie bieganie jest naprawdę przyjemne, ale sprawdzają się też przy spokojnym truchcie. Przy szybkich treningach stopa dobrze pracuje, a cholewka stabilnie ją trzyma. To buty, które polubiłem na dzień dobry i po 400 km wciąż się bardzo lubimy. A, no i FF Zante są bardzo lekkie. W moim rozmiarze ważą 234 gramy, co jak na buty z niezłą amortyzacją jest rewelacyjnym wynikiem. Cholewka New Balance M1980 została wykonana z lekkiego i przewiewnego materiału, dzięki czemu nawet w największych upałach biega się w nich komfortowo. Na triathlonie w Chodzieży wielokrotnie przebiegałem w nich po kurtynach wodnych i były przemoczone do suchej nitki, ale po 20 km nie miałem żadnego odparzenia czy otarcia. Perforowana wkładka też ułatwia wysychanie i nie ma problemów ze skórą. Tego właśnie oczekuję od świetnych butów – niezawodności.

Ciekawostką jest, że to buty przeznaczone dla stopy neutralnej/supinującej, a ja mam pronację i biega mi się w nich doskonale. Cóż, zaczynam myśleć, że te wszystkie systemy, badania itd. to po prostu bujda. Szczególnie jeśli biegamy ze śródstopia, to noga przetacza się przecież inaczej i wsparcia (które zwykle kosztują) nie są tak istotne.

adidas adizero Adios Boost 2.0

O ile Zante pokochałem od pierwszego wejrzenia, to z Adiosami 2 było inaczej. To buty surowe i wymagające. Nie można o tak do nich podejść, zagadać i już na pierwszej randce wylądować na pięterku. Trzeba swoje wychodzić, a raczej wybiegać. Należy kupić bukiet kwiatów, ładną bombonierkę i zapoznać się z rodzicami. Musisz udowodnić, że jesteś wart tego, by Ci się oddały. Ale jak już to zrobią, to wpadasz jak śliwka w kompot, bo to bez dwóch zdań kapitalne trzewiki.

Adiosy 2 wykonano z bardzo cienkiej i dość sztywnej siatki, która nie sprawia wrażenia jakby chciało się w nich ułożyć i zasnąć. Przy truchcie wokół osiedla moc tych butów smacznie śpi. Żeby tego potwora obudzić, trzeba mocniej zakręcić nogą. A im mocniej, tym lepiej. Uwielbiam biegać w nich szybkie treningi na tartanie, bo skromna amortyzacja nie jest wtedy żadnym problemem, a lekkość i surowa dynamika Adiosów dają czadu. Mimo 10-milimetrowego dropu Adidasy pozwalają biegać ze śródstopia i na każdym etapie przetaczania stopy czuć jej pracę. Ciekawostką są materiały, z których wykonano cholewkę – jest ona niezwykle lekka i przewiewna, ale zawiera elementy z jakiegoś zamszu. Może się to podobać bardziej lub mniej, wg mnie całość prezentuje się atrakcyjnie, jak dla mnie to jedne z najlepiej zaprojektowanych butów na rynku (jeśli chodzi o design cholewki). Świetnym zabiegiem estetycznym jest dwukolorowa podeszwa. Jeden but ma warstwę ścieralną podeszwy zieloną, a drugi – różową. To oczywiście kwestia gustu, ale do mnie bardzo trafia, choć znam takich, co rzucali w kierunku tych butów podśmiechujki, że niby damskie;)

Choć tylna część cholewki sprawia wrażenie sztywnej (szczególnie zapiętek – nie do końca mi się on podoba!), to but jako całość można powyginać, pracuje bardzo elastycznie. Przetoczenie stopy jest dynamiczne, w czasie biegu czuć jak pracuje całe śródstopie. Pod warunkiem oczywiście, że stopa ma na to siłę. To buty, które weryfikują mięśnie śródstopia! Przy szybkim bieganiu takie rzeczy są ważne i bardzo mi to odpowiada. Uwagę zwraca też wiązanie. Nie wiem jak oni to zrobili, ale sznurówki są mało śliskie i bardzo dobrze się trzymają. Nawet gdyby się buty rozwiązały (nie zdarzało mi się), to nadal można by w nich biec bez obawy o zgubienie jednego. W ogóle cały system wiązania jest stabilny i dobrze trzyma stopę.

PODSUMOWANIE

Obaj producenci chwalą się wyjątkową pianką, która ma być szczytem technologii, wypasu i w ogóle biegać za nas. Adidas ma swojego Boosta, a NB – Fresh Foam. Obie mają „oddawać energię”, choć ja nie do końca rozumiem co to znaczy. Nie wiem, może ja nie umiem tej energii przyjąć? Albo tępak jakiś jestem? No nie czuję oddawania energii i już. Z zapowiedzi działań pianek spodziewałem się czegoś wyjątkowego. Tymczasem biega mi się w obu butach świetnie, tak samo świetnie jak w starych Brooksach, a nawet lepiej. Ale czy to oddawanie energii pozwala biegać szybciej? Ni chu-chu tego nie czuję, ale gdyby tak było to rekordy maratońskie padałyby jak muchy.

Czuję za to, że są to doskonałe buty, najlepsze w jakich biegałem. Oba modele są o ok. 50 gramów lżejsze od wymienionych na dzień dobry Brooksów, a to już około jedna piąta wagi. Czuć tę różnicę. Oba modele są lekkie i (ważą niemal dokładnie tyle samo – 234 gramy NB i 241 gramów), jednak spełniają nieco inne role. W Fresh Foam Zante biegam na co dzień, bo to buty niesamowicie wygodne, które w razie potrzeby świetnie sprawdzają się na szybkich treningach. Gdybym miał dziś pobiec asfaltowy maraton, pobiegłbym w nich. Półmaraton Gdański, w którym będę próbował zaatakować okolice 1:20 prawdopodobnie zaliczę właśnie w FF Zante. W adizero Adios Boost 2.0 startuję do 10 km i robię najszybsze treningi. Uważam, że dzięki surowości i większej twardości niż Zante, przy najszybszym bieganiu (szczególnie na bieżni) sprawdzają się lepiej. Adiosy wymagają jednak trochę mocniejszych mięśni łydek i stóp, to raczej nie są buty dla każdego, bałbym się polecieć w nich 42,2 km. W FF Zante biegać można na każdym poziomie.

Oba modele mają jednak wadę (dość dziwną jak dla mnie), a mianowicie brak sensownych odblasków. No bo kiedy odblaski są najbardziej potrzebne? Gdy nie widzimy nadjeżdżającego samochodu, czyli jest on z tyłu. Tymczasem NB są żarówiaste, a tył mają czarny, a Adidasy mają kapitalnie działające odblaski w postaci pasków na bokach cholewki, od tyłu ich jednak nie widać. Nie za bardzo to rozumiem, bo to naprawdę proste rozwiązanie dać takie odblaski na zapiętku.

Oczywiście ta mała wada (odblaskujcie się!) nie zmienia faktu, że mamy tu dwa kapitalne modele butów biegowych. Nie potrafię powiedzieć, które z nich są lepsze, bo spełniają inną rolę. Są więc najlepsze na remisie, w swoich własnych kategoriach;) Na pewno mogę w końcu pożegnać się z Brooks Pure Cadence jako najlepszymi butami ever i polecać innym coś, co jest do kupienia. FF Zante są średnio o stówkę tańsze (da się je kupić za niecałe 350 zł, Adiosów za mniej nią 450 zł raczej nie znajdziecie), a przy okazji bardziej wielofunkcyjne, bo nadają się zarówno do truchtania, jak i ścigania. Jeśli więc ktoś ma ograniczenia budżetowe i szykuje się np. do maratonu, a nie ma naprawdę mocnych stóp i łydek, to sugerowałbym mu FF Zante. Adiosy 2 to buty dla silniejszych i szybszych zawodników, ci będą nimi zachwyceni.

16 KOMENTARZY

  1. Mi Adiosy podpasowały od samego początku, już podczas wieczorku zapoznawczego w sklepie. Jednak miały jeden szczegół, przez który nie dawał mi spokoju. Coś jak wąsik nad górną wargą, albo kurzajka na środku czoła. Niby wszystko jest ekstra, koledzy odwracaliby się na pewno, kiedy pokazywalibyście się razem. Mimo tego, że gadało nam się cudownie, świetnych cycków i tyłka, ciągle patrzyłem na ten cholerny wąsik. Ostatecznie nie poszliśmy razem do łóżka, a Adiosy zostały w sklepie z niezapłaconym rachunkiem…
    Tym „wąsikiem” okazało się łączenie tego jakby zamszu z siatką nad palcami, bo dość sztywny szew wypadał mi dokładnie nad paznokciem jednego z palców. Podejrzewam, że dłuższe bieganie kończyłoby się krwawo, dlatego Adiosy zostały w sklepie, a ja ciągle szukam tej jedynej (pary biegówek oczywiście).

    • Luke, ALEŻ PIĘKNY KOMENTARZ! Perełka:) Taki wąsik to faktycznie na maksa wkurwiająca rzecz i zrobiłbym tak samo jak Ty. IMHO to po prostu pech, że akurat tak Ci to wypadło, u mnie jest pewnie o kilka mm inaczej i już nie ma problemu..

  2. hej.
    czy mnie wzrok myli czy to są modele dla pronatorów?;-)
    bo ja jestem strasznym platfusem – nadpronatorem:) – co wykazało badanie w Ergo, które niedawno przeszłam (jezu, jak ja koślawię nogi na tym filmie!) i w związku z tym nabyłam sobie pierwsze moje buty dopasowane do moich platfusów – model adidas boost sequence – i póki co jest ok (choć na początku ta wkładka mnie wkurzała i nawet miałam pęcherze, ale już się dotarłyśmy), ale już przymierzam się do kupienia kolejnej pary dla koślawych stópek:) a z tego co widzę, to nadpronatorzy nie mają jakiegoś super hiper wyboru, dlatego pytam, bo może mi się możliwości zwiększą:) myślę też o brooksach adrenaline – nie wiem czy masz jakieś doświadczenia z nimi? bo jak je w Ergo przymierzyłam, to prawie płakałam z żalu że muszę je zdjąć, ale niestety budżetowo mnie przerosły;-)

    (jezuse, wybacz zawiłość tego niby-zdania!:))
    pozdrawiam!
    Al

    • Hej. Nie, nie. To są właśnie buty dla stopy neutralnej lub supinującej. Ale ja jestem pronatorem i biega mi się w nich dobrze..

      Co do butów ze wsparciem, to wspomniane Brooks Pure Cadence miały lekkie wsparcie, a są to buty lekkie, dynamiczne i do szybkiego biegania. W Adrenaline nie biegałem.

  3. Witam. Napisz mi proszę co sądzisz o najtańszej marce butów z Decathlon, o Kalenji za 50 zł. Czy się w tym człowiek nie zabije, jeśli dopiero zaczyna? Szukałem na necie info, ale opinie są sprzeczne.

    • Cześć. Nie mam niestety opinii, bo nie miałem takich butów na nogach.. Wg mnie wszystko zależy od tego, co masz na myśli mówiąc „człowiek zaczyna”. Jeśli zamierzasz truchtać po kilka kilometrów kilka razy w tygodniu, to raczej krzywdy sobie nie zrobisz, a będzie tanio. Ale jeśli chcesz np. szykować się do maratonu, to warto butom większą uwagę poświęcić.

  4. Hej. Już upłynęło trochę wody od czasu pisania tego artykułu. Może jednak jeszcze jest szansa na małą podpowiedź. Mam już swoje lata (43) i dopiero teraz zaczynam swoją przygodę z bieganiem (biegam dopiero od 2 miesięcy). Tempo poniżej 6min na kilometr to tylko marzenie, o maratonie nie wspominając. Mój Rz na 10 km to niecałe 1h5m. A maks który przebiegłem to 15km. I tu pytanie. Podstawowym problemem jest na razie amortyzacja. Może potrafisz polecić jakieś buty które choć trochę odciążą kolana. Zapomniałem jeszcze napisać że do lekkich nie należę (waga ponad 105kg). Za każdą podpowiedź będę wdzięczny.;)

  5. Dzięki. Spróbuję. Może za rok jak obejdzie się bez większych kontuzji uda mi się przebiec jakiś polmaraton. A na razie zobaczę czy mi przypasują. . Pozdrawiam.

  6. I jeszcze jedno. Widziałem ze lubisz biegać z mapą i po górach. To może pojawisz się w maju na kieracie? Fajnie byłoby Cię tam zobaczyć.

  7. @Tomek, w maju biegnę Rzeźnika (końcówka miesiąca). 100 km + Rzeźnik – to przesada.. Ale Kierat kiedyś bardzo chciałbym ukończyć. Może za rok.. :)

  8. Mam pytanko. Jak Zante trzymają się na mokrym asfalcie lub ścieżkach leśnych? Buty mierzyłem, wydaja się super, tylko dużo się naczytałem, że bardzo się ślizgają, do tego bieżnik nie jest zbyt imponujący.
    Jeszcze pytanie jak z rozmiarem u Ciebie. Mam NB 890(Ty też je chyba miałeś), Zante mierzyłem w tym samym rozmiarze i wydawały się za małe, coś cisnęło z przodu, musiałem przymierzyć pół rozmiaru większe, ale te z kolei wydawały się trochę za duże. Czy Ty też masz Zante trochę większe niż NB 890?

    • Czołem. Rozmiar mam taki sam, ale to też zależy od szerokości stopy itd. a nawet pory dnia. Wieczorem stopa jest lekko napuchnięta i większa. Zmierz jeszcze raz w innych warunkach.. :)
      Co do przyczepności – biegałem w nich po Lesie Kabackim i w deszczu. Jak jest w lesie sucho i twardo, to spoko, ale zdecydowanie to nie są buty w teren. Podeszwa jest dość płaska, typowo asfaltowa. W trakcie deszczu nie czułem jakiejś różnicy na minus. Trzymają się mniej-więcej podobnie jak inne normalne buty biegowe. Bez rewelacji, ale też nie jeżdżę w nich jak na łyżwach. Na tri w Chodzieży przebiegałem przez każdą kurtynę wodną (a kilka ich było) i się nie przewróciłem;)

  9. Ja mam słabość do New ballanców. Mam dwie party tych butów i zdecydowanie najlepiej mi się w nich biega, cena stosunkowo jest atrakcyjna i wyglądają fajnie. Adidasów nigdy nie miałem na nogach, możliwe, że kiedyś je przetestuje. Widzimy się na trasie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here