Świat potrzebuje bohaterów. W zasadzie to zawsze, od niepamiętnych czasów, ich potrzebował. Idoli, wojowników, królów, rycerzy – podbijających świat, łowiących zwierzynę i zdobywających serca białogłowych. Współcześnie bywa jednak, że bohaterów szukamy trochę na siłę i zbyt lekką ręką obdarzamy ludzi tym mianem.

Wykorzystując pierwszą okazję do przejechania się Celiną zapakowałem Ją w auto i strzałka na Gassy. Jadąc do Konstancina spotkałem kilkanaście osób na rowerach. A wiało i było 2-3 stopnie Celsjusza. Żadna z tych osób nie miała neoprenowych ocieplaczy na stopy, koszulki z wełny merynosa ani też wiatrochronnych rękawiczek. Większość z nich wsiadła na rower, bo dzięki temu zaoszczędzili kilka złotych na busie. Zakutani w kurtkę, czapkę, szal i zwykłe spodnie. Dla wielu ludzi w tym kraju rower jest jedynym środkiem transportu, a my robimy halo wokół tego, że wybierzemy się (dla własnej przyjemności!) na trening kolarski na bajku, wartości którego ci ludzie nie potrafią sobie nawet wyobrazić.

„Ale ze mnie kozak” myślę sobie ustawiając budzik na 5:30. Wstaję, a za oknem pierwszy śnieg w tym sezonie. Z nosem na kwintę ubieram się, wciągam buty i robię 10 kilometrów biegu ciągłego. Lajki, kudosy, uznanie na dzielni i szacun jakich mało. A tymczasem gdy ja wychodziłem biegać (dla własnej przyjemności, przecież kocham sport!), dwóch sąsiadów odśnieżało już samochody, a trzy kobitki szły z przystanku, pewnie do pracy. A była 5:50. Skąd przyjechały? O której wstały? Ile dostały lajków? Kto pomyślał o nich jak o bohaterkach? Setki tysięcy ludzi w tym kraju wstają każdego dnia o 4 czy o 5, bo takie mają życie. Rolnik nie może sobie wybrać, czy wydoi krowy w poniedziałek gdy wieje, czy we wtorek gdy jest ładniejsza pogoda. Kierowca autobusu o 4:30 musi już odpalać silnik, młoda mama musi trzy razy w nocy wstać i nakarmić bobasa, a prowadzący osiedlowy warzywniak pan Kazio musi być na giełdzie spożywczej najpóźniej o 3:30, bo inaczej nie dostanie świeżej pietruszki. Którą kilka godzin później ja wrzucę do swojego fit koktajlu.

Zrobiłeś sto pompek? Brawo! A próbowałeś kiedyś przez dziesięć godzin ładować widłami baloty ze słomą na przyczepę? Nie, nie w klimatyzowanym fitness klubie. W słońcu i 30 stopniach. Nie, nie dla przyjemności, kaloryfera na brzuchu albo spojrzeń koleżanek z pracy. Dlatego, że musisz to zrobić. Bo nikt tego za Ciebie nie zrobi.

Regularny trening, sukcesy i postępy w sporcie zasługują na uznanie, to jasne! Szczere brawa i szacunek dla każdego z nas. Nie przesadzajmy jednak, ochłońmy, nie jesteśmy aż takimi herosami. Ktoś, kto wstaje o 5 rano i jedzie na basen robi to, bo to lubi. W każdej chwili może przestać i nadal będzie miał co jeść, świat mu się nie zawali.

FAJNY WPIS? PODZIEL SIĘ Z INNYMI, UDOSTĘPNIJ GO!:)

17 KOMENTARZY

  1. Bardzo fajny, życiowy wpis. Pozwala ochłonąć i spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Uprawiajmy sport i cieszmy się tym ale nie róbmy z siebie przez to półbogów.

  2. Podobne myśli mnie nachodziły, gdy jadąc na swojej wcale nie wypasionej szosie mijałam ludzi, najczęściej starszych, jadących na starych, rozklekotanych rowerach, często obładowanych zakupami, jadących kilometry od wsi do wsi, pod wiatr (im nawet mój bajk wydawał się maszyną nie z tej ziemi)… Ja narzekam, że wiatr, a co oni mają powiedzieć. Całe życie mają pewnie pod wiatr… Tak, wcale nie jesteśmy takimi herosami. Jesteśmy cholernymi szczęściarzami, bo możemy robić to, co kochamy.

    • Świetnie powiedziane Mari. Mamy szczęście, bo los pozwolił nam realizować pasję:) Ja sobie dla jaj jadę na Wigry 3 w Buratlonie, a tymczasem dla tysięcy ludzi taki Wigry jest jedynym środkiem transportu w życiu codziennym..

  3. No stary! Pięknie napisane, ale z drugiej strony. Rolnik wykona swoją pracę i idzie odpocząć. Podobnie jak ta Pani którą widziałeś rano. Ty z kolei jak wykonasz swoją pracę idziesz na trening. To zasługuje na uznanie.

    • Tak, oczywiście! Tylko mi chodzi o coś innego. Że ja wstaję o 5:30, bo robię coś, co lubię. Wstaję, bo idę pobiegać albo na inny trening, bo to lubię. Gloryfikowanie tego jest przesadą. Pobudka o 6 rano, czy jazda rowerem zimą nie jest wyczynem:)

  4. Swięta racja – te wszystkie wyczyny w stylu „wstałem o 5:30 i biegałem chociaż padało” urastają często do rangi bohaterstwa. Moim zdaniem owszem – jest coś godnego pochwały w tym, że chce ci się zwlec z wyra bo masz plan biegowy, w tym że nie zawalasz go chociaż najchętniej byś leżał po uszy po kołdrą albo wieczorem poszedł napić się piwa zamiast na trening. Samodyscyplina jest godna pochwały tym bardziej, że wiele osób pęka i nie jest w stanie wytrwać w swoich postanowieniach. Ale robienie z tego wielkiego halo to gruba przesada. Ja zawsze gdy ktoś mi mowi „wow, ultra po górach podziwiam cię” czuję się zażenowana trochę. No bo co? Wystarczy chcieć i popracować nad tym, nie jest to żaden kosmiczny wyczyn ani bohaterstwo. Każdy kto się zaweźmie – zrobi to – szybciej lub wolniej, ale zrobi. Co do tych z kolei osób które wstają przed świtem, zasuwają na rowerze itd. – to faktycznie cisi bohaterowie, Tak jak napisałeś – nie rozgłaszają tego na fejsie, nie liczą na lajki, po prostu to robią bo muszą. Dla mnie bohaterstwem są wyczyny osób niepełnosprawnych, po wypadkach, które mimo że nie mają nogi lub ręki nie poddają i robią rzeczy niesamowite (vide Jasiek Mela i wielu, wielu innych). Pamiętam z wyjazdu austriacką kadrę niepełnosprawnych narciarzy alpejskich, wszyscy bez jednej lub 2 nóg – trenowali ciężko całe dnie, często gleba twarzą w śnieg, upadki na wyciagu, ale nie poddawali się i walczyli całe dnie. Jeżdzili tak zajebiście na tyczkach że kopara opadała.

    • Tak jak mówisz, jest to godne pochwały, ale nie jesteśmy półbogami:) Nasze amatorskie wyniki sportowe to kwestia pracy, mniej lub bardziej ciężkiej. I tak naprawdę są w zasięgu każdego kto chce i jest gotów do paru poświęceń.

  5. Wszystko ok. Ale moim zdaniem ludzie którzy potrafią pogodzić treningi z normalną praca. Wstać wcześniej i próbie 10km zasługują na słowo uznania. Za to, że nie siedzą i nie narusza przed tv z browarem w ręku. Takie jest moje zdanie. Nie wszystkich na to stać.

Skomentuj Bartek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here