„Marcin, to już za tydzień! A z tego co pamiętam mieliśmy się jakoś czelendżować!” rzucił Krzychu na Fejsie paręnaście dni temu okraszając wpis zdjęciem ociekających lukrem pĄczków. I zaczęło się. El Kapitano przykozaczył z deklaracją, że zje 20, podbijając potem stawkę do 25 (zapytajcie go, na ilu skończył, amator!;)). Zaczęło się robić trochę śmieszno, a trochę straszno. „Z wiadrem to każdy gupi pińcet zmieli i zwróci” – to już był etap „straszno”. Ustalono, że z wiadrem, to dyskwa jest i się nie liczy. Specjaliści podpowiadali, że warto popijać mlekiem, ekwadorski przedstawiciel KS Nie Ma Nie mogę zadeklarował, że latem w trzy godziny wpałaszuje trzydzieści pączków. O tym, czy Michał jest człowiekiem czynu, czy tylko słowa, przekonamy się w czerwcu, z całego serca będę mu kibicował!
W którymś momencie padło hasło „Dwa złote na fundację za zjedzonego pĄczka”. W drodze konsultacji pojawił się pomysł rywalizacji drużynowej pomiędzy KS Nie Ma Nie Mogę a Smashing Pąpkins, potem padła idea, by dołączać mogły inne ekipy i każda z nich zbierać będzie na wybrany przez siebie charytatywny cel. Pojawił się więc KB I Love Ziemek. KS NMNM zbierał na Nidzicki Fundusz Lokalny, Pąpkinsi na Hanię Smolińską, a KB I Love Ziemek oczywiście na Ziemka:) I tak powstał pierwszy w historii charytatywny i pozwalający bezkarnie najeść się pĄczków Tłusty Czwartek Czelendż.
Ustaliliśmy, że żremy #dobrepĄczki (idą w cycki i/lub bicki) i za każdego zjedzonego uczestnicy zabawy wpłacają dwa ziko na cel charytatywny. W drodze negocjacji do obliczeń zostały włączone też pĄczki niezjedzone oraz przebiegnięte w Tłusty Czwartek kilometry;) Znam parę osób od nas z drużyny i wiedziałem, że zarówno oni jak i Ziąble zgromadzeni wokół KS NMNM na pewno chętnie włączą się do zabawy. Z ręką na sercu Wam jednak mówię, że efekty absolutnie przerosły moje oczekiwania. Nie będę się nad pierdołami rozwodził, pracuję z liczbami, więc i tu pokażę Wam kilka liczb.
Ale zanim to nastąpi, to obiecane nagrody dla uczestników zabawy:)
– buffka KS Nie Ma Nie Mogę – Andreas Żółw Drapieżnik;
– gadżet od Sportowego Jeża Porannego – Roman Kocemba;
– butelka krasusowej nalewki – Dajeszojciec.pl;
– Pięć zestawów po dwie sztuki mydła od Czyste Mydło – Łukasz Włodarczyk, Marcin Kargol, Nat Jędrzejczyk, Krzysztof Małkowski, Tomek Tolo Dabrowski.
Laureatów bardzo proszę o kontakt, można go znaleźć na przykład TUTAJ. A my wracamy do liczb, bo robią one ogromne wrażenie.
18 pĄczków
Tyle zjadł zwycięzca Czelendżu, czyli Kuba. Kuba, kłaniam się w pas! Choć w środę zadeklarowałem 20, to w połowie dnia złapał mnie kryzys i skończyłem na 15. Walka była zażarta, owo 15 pĄczków wystarczyło mi dopiero na czwarte miejsce, ex-aequo z Karolem. 16 sztuk opędzlował Bartek, a 17 Adam.
„20 złotych, ale co tam, przelewam 50!”
Słowa Ewy najlepiej oddają podejście uczestników zabawy. Mistrzów kreatywnej księgowości i zaokrąglania w okolice Everestu było więcej, a za każdym razem jak czytałem kolejny wpis, to mordka uśmiechała mi się od ucha do ucha.
41 pĄczków
Tyle zjedli goście Oli. Ola to super dziewczyna, która od wielu lat organizuje Tłuste Czwartki i sama robi takie pĄczki, że klękajcie narody i zaprasza mnie na te Tłuste Czwartki, choć wie, ile jem;) Obiecała zapłacić za każdego pĄczka zjedzonego przez gości. Poszło 41 sztuk!
163 osoby
Tylu dobrych ludzi opublikowało na stronie wydarzenia posta z informacją o tym, ile zjedli lub też nie zjedli, lub przebiegli. Plus oczywiście kluczowa informacja: komu i ile przelewają. Szok!
4698 zł
Z Waszych deklaracji wynika, że tyle pieniędzy trafiło łącznie na konta charytatywne. Dziś nie ma znaczenia na czyje najwięcej i która drużyna wygrała rywalizację. Wygrali ci, na których konta powędrowały pieniądze:)
Dziękuję, jesteście zajebiści. Robienie z Wami takich akcji to ogromna przyjemność i zaszczyt. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz. #dobropowraca!
No i zajebiście nam się akcja zamknęła :) Cieszę się, że mogłem być jej częścią :)
Ale przyznam Ci, że od ubiegłego czwartku mam detox cukrowy… wszystko musze doprawić tabasko :P
Tak jak lubię z przytupem :-D
Cholerka, liczyłem na butelkę krasusowej nalewki :( Ale przynajmniej Kargollo dostanie czyste mydło, przyda mu się!
Takie akcje to lubię. Pąpki też były liczone jako pączek – ja liczyłam :D
A nalewki nie wystawiasz na sprzedaż? Może tak jedna buteleczka na jakiś fajny cel..? bo widzę, że chętni by się znaleźli :D