Pamiętacie Flu Game? W piątym meczu finałów NBA 1997 roku, przy stanie 2:2, osłabiony chorobą, gorączką i odwodnieniem genialny Michael Jordan poprowadził Byki do ważnego zwycięstwa nad Utah, zdobywając 38 punktów.

Czym różni się jeden z najlepszych sportowców wszech czasów od ambitnego amatora takiego jak ja? Otóż biegnąc z wykluwającą się ospą, niczego nie wygrałem, płaskie i szybkie 10 km na Żoliborskim Biegu Mikołajkowym ukończyłem w 40:23, w tempie, w którym latem biegałem półmaraton w triathlonie.

W sobotę na czubku głowy pojawiła mi się krosta, ale uznaliśmy, że to na pewno pryszcz jakiś albo coś, bo przecież ospę już miałem i nie mogłem jej złapać od chorego ostatnio dziecia. Na linii startu w niedzielę stanąłem ze świadomością, że nie mam szans na życiówkę, ale chciałem sprawdzić, gdzie jestem, byśmy z Olgą mieli punkt odniesienia przed dalszymi treningami.

W ramach rozgrzewki wspierałem Nikiego na jego pierwszym biegu: 250m pokonał w tempie spacerowym, ale do końca równo!;)

Nieudany negative split

Ruszyłem po 3:55–4:00 z myślą, że jak się da, to przyśpieszę, a jak się nie da, to trudno. Sił starczyło na trzy kilometry. Hola, hola, zatrzymać konie! Myślałem, że ducha wyzionę, a to była dopiero jedna trzecia dystansu! Musiałem zwolnić, biegnący dotąd lekko za mną Kuba Bielecki wyprzedził mnie jak furmankę, a ja nie miałem nawet siły odpowiedzieć na pytanie „Jak tam Krasus, sapiesz już?”.

Miałem serdecznie dość, chciałem zejść z trasy, a ta sprzyjała takim pomysłom, bo po nieco więcej niż czterech kilometrach przebiega się przez linię mety. Kibicujący w tej okolicy Dany zachęcał jednak do biegu dalej „Walcz, grubasie!”. No tak, dodatkowe kilogramy i początek okresu przygotowań (brak treningów szybkościowych) zrobiły swoje – tak wolno biegałem wiosną 2013. Jeszcze bardziej zachciało mi się zejść.

To nie jest „radość z biegania” ;) / fot. Sztuka Kadru

Ale co ja wtedy powiem Ali, której pomogłem przygotować się do życiówki? „Ciężko mi było i zszedłem z trasy” – świetna wymówka. Cóż, gdybym w tamtej chwili wiedział to, co wiem teraz, byłoby inaczej, zszedłbym jak najszybciej, by z dziećmi zaczekać na Alę i pokibicować jej na finiszu.

Nie wiedziałem jednak i pobiegłem, uznając, że trening głowy też jest ważny, a poddawać się nie wolno bez względu na wszystko. Za wyjątkiem krótkiego postoju na zawiązanie buta na ósmym kilometrze utrzymałem do mety 4:00–4:05 i skończyłem z czasem 40:23.

Domowe heheszki

Kilka godzin po biegu na 10 km w tempie wolniejszym niż to, w którym chciałbym za rok pokonać maraton, leżałem na podłodze, nie mogąc się za bardzo ruszyć. Ból całego ciała, gorączka, totalny brak sił. Po biegu na 10 km!

„No ładnie, najsłabszy start na dychę od lat, a ty ledwie żyjesz”, „Paluszek (narzekałem, że chyba schodzi mi paznokieć) i główka to szkolna wymówka” – takie tam podśmiechujki. Cóż, widocznie 40:23 (szczegóły na Endomondo) to po prostu mój punkt wyjścia na ten dzień. Trzeba zapieprzać i tyle. Po konsultacji z Olgą wniosek był taki: moje możliwości mentalne są duże i zmusiłem organizm do wysiłku, na jaki nie był gotowy, a on teraz reaguje gorączką. Czułem się przeokrutnie złomotany, bolałem się cały, bardziej niż po ultra czy ajronie. Wieczorem wziąłem aspirynę i położyłem się spać.

Coś jednak było nie tak.
– Hmm, zobacz, co ja mam tu na plecach?
– O-ouł. Wygląda jak wysypka ospy, ale przecież ją już przechodziłeś.

Poniedziałek rano

„Niestety, wygląda to faktycznie na ospę. Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś przeszedł ją jako dziecko, ale nie nabrał odporności, jest pan wyjątkowy. Proszę jednak być bardzo ostrożnym, bo u dorosłych może to być bardzo ciężka choroba, łącznie z poważnymi powikłaniami”.

#smashingpĄpkinsforever

2 KOMENTARZY

  1. „Pamiętacie Flu Game?”
    Pamiętamy.
    Tylko, że z tego co pamiętam MJ był tak chorobliwie ambitny, że potrafił kupić do domu stół ping-pongowy i katować go, aż zaczął wygrywać z tymi, co go wcześniej pokonali. Mam nadzieję, że nie kupujesz bieżni do mieszkania :)

    Dobra relacji i oczywiście zdrowia życzę.

    • Zgadza się, wygrywanie było jego obsesją!
      A bieżnię to owszem, chciałbym, ale ani nie mam jej gdzie postawić, ani mnie na nią nie stać, więc… ;)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here