Carboloading to mój ulubiony etap przygotowań do maratonu. Zwiększając podaż węglowodanów przy zmniejszonych obciążeniach treningowych, gromadzimy więcej glikogenu, co ułatwia przetrwanie maratonu w jako-takim zdrowiu. Nigdy nie stosowałem odcinania węgli wcześniej i stosować nie zamierzam. Badania naukowe wskazują, że samo zwiększenie dostaw węglowodanów przynosi taki sam efekt, a unikamy męczenia się w diecie bezwęglowodanowej. Więcej poczytać o tym można np. w książce Maraton zaawansowany.
Będzie grana paella, jakiś makaronik i białe pieczywo. A w międzyczasie tu batonik, tam wafel ryżowy i żelek. Po pierwszym dniu wiem już jednak, że muszę uważać – jedzenie w Hiszpanii jest tak smaczne, że łatwo przesadzić. Pisząc to, jęczę na bolący brzuch. Jutro już mniej ciężkostrawnych potraw. Ach, no i z winem lekko nie jest.
– Jedziemy uberem?
– 7-9 euro, za te pieniądze mamy cztery butelki wina!
Na szczęście mam silne postanowienie higienicznego trybu życia i umiem mówić „NIE, dziękuję”.

Start w niedzielę jest jakoś po 8 rano, więc planuję pobudkę około 6 i spokojne śniadanie – tradycyjnie biała buła z żółtym serem i dżemem. Potem może (zależnie od samopoczucia) banan lub żel. I dzida.
Na trasę zabieram sprawdzone żele Huma o smaku lemoniady z dodatkowymi elektrolitami. Żele te jem od ponad roku i bardzo sobie chwalę. Zastanawiałem się nad liczbą i zabrałem z domu cztery – planuję je zjadać mniej więcej na 9., 18., 27. i 35. kilometrze. Pomiędzy będę na punktach korzystał z owoców. Pamiętam maraton w Barcelonie, pomarańcze miały smak wręcz niebiański!
No i broń ostateczna: pastylki Dextro. Odkryte relatywnie niedawno, ale dają radę. Nie mają dużo kalorii, ale przyswajają się bardzo szybko, dzięki czemu oszukujemy organizm – mózg myśli, że dostarczamy energię i jest git, machina działa. Na triathlonach chowam opakowanie w nogawkę spodenek i wyciągam sobie w razie potrzeby. :)
Myślę, że niezwykle ważne będzie odpowiednie nawadnianie, bo jest tu relatywnie ciepło, w czasie biegu temperatura dojdzie pewnie do 15–17 stopni, na słońcu będzie więcej. Oczywiście już dziś staram się pić dużo wody, zabrałem też ze sobą elektrolity Nuun. Na trasie zamierzam korzystać z każdego punktu odżywczego, pijąc i polewając się wodą.
A wieczorem po starcie higiena żywienia niech sobie idzie w diabły! ;)

Ciekawe, może też wypróbuję tego Dextro, bo nie próbowałem jeszcze. Bardzo ciekawy blog!