84 dni, 10 godzin i 31 minut.

Czyli 2026 godzin i 31 minut.

A inaczej: 121 tys. 591 minut.

Oj minęło trochę czasu pomiędzy chwilami gdy w marcu wyszedłem z wody na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a wszedłem do niej w czerwcu w Jeziorku Czerniakowskim. No durny to był czas dla wielu z nas (ha ha, ale rym) i pod wieloma względami. Nie da się ukryć.

Dziś, dzięki temu, że Olga z Tomkiem zorganizowali drużynowe pływanie, przełamałem się, wyszedłem poza strefę komfortu i wszedłem do wody. Sam moment wejścia był raczej niefajny, a pierwsze 20 minut pływania czymś w okolicy dramatu, ale później już było coraz lepiej. Podsumujmy więc to krótkimi plusami i minusami.

+ Zmieściłem się w piankę! Nie ukrywajmy, pandemia spowodowała pewien przyrost, na szczęście neopren jest elastyczny i nie było większego problemu.

– Nie wyglądam w tej piance najlepiej. Kurde, czarny jednak nie wyszczupla.

+ Miałem z tego pływania ogromną, gargantuiczną wręcz przyjemność. Jarałem się jak pochodnia!

– Pływanie szło mi jednak wooooolno. Trzy miesiące przerwy to przepaść i ją widać. Szczególnie że do treningów w domu się nie przykładałem.

+ Spotkałem fajnych ludzi. Kurde, ten dziwny czas to było wielkie ograniczenie mojego życia towarzyskiego i po prostu stęskniłem się za ludźmi. A tam byli ludzie, których nie tylko lubię, ale i podziwiam. Spotkanie z nimi to była wielka frajda.

– Dziwnie jest ucieszyć się na czyiś widok i zapytać „Można Was uściskać?”.

+ Na szczęście można było :)

2 KOMENTARZY

  1. Dosc regularnie plywam w Jeziorku Czerniakowskim i intryguje mnie koncept letniego plywania w tych gumowych kubraczkach. Bo o ile jesienia / zima rozumiem sens ocieplanej odziezy w wodzie, ale nawet teraz, niemal z dnia na dzien jest tego chyba coraz wiecej – o co chodzi?
    Ot pare dni temu tam bylem, bylo goraco – zdecydowanie ponad 25 stopni – i cale stado ludzi wchodzilo w tym do wody. Jestem przekonany, ze rowniez dzis nie bedzie to rzadkoscia.
    Bo o ile jakos na sile jakos rozumiem koncept bojek (ale jednak nie tam, bo tam niemal wszedzie jest plytko…), to jesli chodzi o gumowe kubraczki, to gdybam i trudno mi pojac. Przeciez to oczywista dodatkowa uciazliwosc, targanie ze soba w lecie takiego wdzianka, zakladania go? To sprawa jakiegos srodowiskowego fashion statement?

    • Bojka to w dużej mierze też widoczność – żarówiastą bojkę na wodzie widać dużo lepiej niż samotnego pływaka. W przypadku ataku paniki albo skurczu, może też pomóc utrzymać się na wodzie. Ja akurat jestem zwolennikiem koncepcji, że lepiej być bardziej niż mniej zabezpieczonym.

      Co do pianki zaś, to raczej kwestia tego, że wiele zawodów triathlonowych odbywa się w obowiązkowej piance, a nawet jak jest nieobowiązkowa, to większość osób używa na dłuższych dystansach, bo szybciej się w niej płynie niż bez. No i prosta zasada: trenuj tak jak startujesz, bo jednak jest to trochę inne pływanie.

      Dla niedoświadczonych pływaków dochodzi jeszcze kwestia bezpieczeństwa. W utrzymującej na wodzie piance czują się pewniej. Temperatura w Czerniakowskim akurat jest spoko, ale nie w każdym zbiorniku tak jest.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here